Nadszedł pierwszy dzień szkoły. Nowej szkoły. Wzięłam do ręki jabłko i wyszłam gotowa z domu. Droga do szkoły zajmowała mi 20 minut.
Kiedy stałam przed budynkiem byłam w szoku- Tyyyyle ludzi. Szkoła była duża.
Kierowałam się do wejścia. Kiedy byłam na korytarzu z każdej strony były szafki.
Udałam się od razu do gabinetu dyrektora.
-Oo pani [T.I] [T.N].- Powiedział gdy mnie zauważył.
-Dzień dobry.- Odpowiedziałam i podeszłam bliżej.
-Proszę, tutaj masz swój kod do szafki. Będziesz w klasie 2E, ale to już chyba wiesz. Pierwszą masz Biologię także zmykaj już, bo zaraz dzwonek. Resztę powiedzą Ci znajomi.- Powiedział a ja podziękowałam i wyszłam.
Szukałam swojej szafki. Kiedy ją znalazłam od razu ją otworzyłam i schowałam niepotrzebnie rzeczy. Zadzwonił dzwonek. Szukałam sali od biologii. Kiedy szłam korytarzem czułam na sobie te wszystkie spojrzenia na mojej osobie. Znalazłam klasę i weszłam do środka.
Usiadłam do jakiejś dziewczyny, bo tylko miejsce obok niej było wolne. Rozpakowałam się a dziewczyna odezwała się
-Hej, jestem Katy, ty pewnie jesteś [T.I].
-Cześć, tak. Miło mi cię poznać.
Lekcja mijała nawet szybko... czasem gadałam sobie z Katy. Po skończonej lekcji udałyśmy się razem na matematykę. Poszłyśmy razem na lunch. Wybrałam sobie jedzenie i poszłam do stolika. Siedziałyśmy we dwie. Po prawej stronie, trochę dalej siedziała grupka chłopaków. Było ich pięciu. Widać było, że są przystojni... i te widoki dziewczyn śliniących się na ich widok.
-Przystojni, nie?- Z moich rozmyśleń wyrwała mnie Katy.
-Tak" powiedziałam lekko się uśmiechając.
-Każda dziewczyna w szkole na ich leci, ale oni rzadko interesują się nimi.- powiedziała.
Nadal gapiłam się na nich. Jeden z nich nagle się odwrócił w moją stronę. Zobaczył mnie i się szeroko uśmiechnął. Zrobiłam to samo, poczułam jak policzki mi się czerwienią więc szybko skierowałam wzrok na jedzenie.
-Znasz ich?- zapytałam pijącą sok Katy.
-Kiedyś raz gadałam z tym blondynem, a co?- Zapytała podejrzanie.
-A nic tak pytam. Znasz ich imiona?- Zapytałam popijając mlekiem.
-Ten blondyn to Niall, loczek to Harry, w czarnych włosach Zayn, Liam to ten co siedzi obok Nialla a tamten to Louis. -Tak, to on się na mnie popatrzył. Przyjrzałam się wszystkim po kolei, wszyscy uśmiechnięci, zadowoleni. Sądzę, że ten Louis jest najprzystojniejszy.
Po skończonym posiłku udałyśmy się na kolejną lekcje. Był to WF. Szybko się przebrałam i poszłam na zbiórkę. Zobaczyłam jakąś inną klasę na końcu sali gimnastycznej. Od razu zapytałam Katy
-Oni mają z nami WF?.
-Tak. Zawsze w poniedziałki. To klasa 2F- odpowiedziała.
Kiedy ćwiczyliśmy spojrzałam w stronę tamtej klasy i zauważyłam tego blondyna co był na stołówce. Trochę dalej był loczek, o ile dobrze pamiętam to Harry. Później odnalazłam wszystkich z ich paczki. I Louisa. Wpatrywałam się w niego. Spodobał mi się. Jednak zaraz przestałam o nim myśleć i zaczęłam ćwiczyć. WF to była nasza ostatnia lekcja więc przebrana ruszyłam w stronę
Wyjścia ze szkoły.
Udałam się jeszcze do mojej szafki i zostawiłam tam strój gimnastyczny. Zamknęłam szafkę i kiedy spojrzałam obok stał tam Louis. Byłam w szoku.
-Jesteś tu nowa prawda? Jak Ci na imię?- Zapytał szeroko się uśmiechając.
-Emm... tak...jestem nowa... [T.I].
Chłopak uśmiechnął się jeszcze raz i powiedział
-Ja jestem Louis, może spotkalibyśmy się jutro po szkole żeby się lepiej poznać, co ty na to? Pasuje Ci o 15?.
-Jasne. To do jutra". -Powiedziałam trochę pewniej i wyszłam ze szkoły.
Po drodze analizowałam całą tą sytuację. Wróciłam do domu i zjadłam obiad. Po posiłku poszłam do pokoju odrobić lekcje, obejrzałam jakieś filmy w tv. O 20 poszłam się umyć, się 21:30 leżałam już w łóżku. Następnego dnia wstałam o 6.00.
Naszykowałam się do szkoły. Zjadłam śniadanie. Dziś ubrałam się nieco inaczej, bo miałam spotkać się z Louisem. Chciałam wyglądać ładnie.
7:30 wyszłam z domu. Standardowo w szkole byłam o 7:50. Podeszłam do swojej szafki i wzięłam potrzebne rzeczy, a niektóre schowałam. Dzisiaj wtorek więc pierwszy język angielski. Poszłam nieco szybszym krokiem pod salę, ale nagle wpadłam na kogoś. Był to On. Louis.
-Oj przepraszam. Zagapiłam się.- Powiedziałam zbierając swoje rzeczy z ziemi.
-Nic się nie stało, to moja wina. Nic Ci się nie stało?- Zapytał.
-Nie nic.- uśmiechnęłam się i wstałam.
-To... do zobaczenia o 15, pa.- szybkim ruchem mnie wyminął.
Poszłam na lekcje. Miałam wielkiego banana na twarzy. Katy to zauważyła i spytała ci się stało, że się tak cieszę.