niedziela, 21 września 2014

Imagin z Louis'em


Nadszedł pierwszy dzień szkoły. Nowej szkoły. Wzięłam do ręki jabłko i wyszłam gotowa z domu. Droga do szkoły zajmowała mi 20 minut.
Kiedy stałam przed budynkiem byłam w szoku- Tyyyyle ludzi. Szkoła była duża.
Kierowałam się do wejścia. Kiedy byłam na korytarzu z każdej strony były szafki.
Udałam się od razu do gabinetu dyrektora.
-Oo pani [T.I] [T.N].- Powiedział gdy mnie zauważył.
-Dzień dobry.- Odpowiedziałam i podeszłam bliżej.
-Proszę, tutaj masz swój kod do szafki. Będziesz w klasie 2E, ale to już chyba wiesz. Pierwszą masz Biologię także zmykaj już, bo zaraz dzwonek. Resztę powiedzą Ci znajomi.- Powiedział a ja podziękowałam i wyszłam.
Szukałam swojej szafki. Kiedy ją znalazłam od razu ją otworzyłam i schowałam niepotrzebnie rzeczy. Zadzwonił dzwonek. Szukałam sali od biologii. Kiedy szłam korytarzem czułam na sobie te wszystkie spojrzenia na mojej osobie. Znalazłam klasę i weszłam do środka.
Usiadłam do jakiejś dziewczyny, bo tylko miejsce obok niej było wolne. Rozpakowałam się a dziewczyna odezwała się
-Hej, jestem Katy, ty pewnie jesteś [T.I].
-Cześć, tak. Miło mi cię poznać.
 Lekcja mijała nawet szybko... czasem gadałam sobie z Katy. Po skończonej lekcji udałyśmy się razem na matematykę.  Poszłyśmy razem na lunch. Wybrałam sobie jedzenie i poszłam do stolika. Siedziałyśmy we dwie. Po prawej stronie, trochę dalej siedziała grupka chłopaków. Było ich pięciu. Widać było, że są przystojni... i te widoki dziewczyn śliniących się na ich widok.
-Przystojni, nie?- Z moich rozmyśleń wyrwała mnie Katy.
-Tak" powiedziałam lekko się uśmiechając.
-Każda dziewczyna w szkole na ich leci, ale oni rzadko interesują się nimi.- powiedziała.
Nadal gapiłam się na nich. Jeden z nich nagle się odwrócił w moją stronę. Zobaczył mnie i się szeroko uśmiechnął. Zrobiłam to samo, poczułam jak policzki mi się czerwienią więc szybko skierowałam wzrok na jedzenie.
-Znasz ich?- zapytałam pijącą sok Katy.
-Kiedyś raz gadałam z tym blondynem, a co?- Zapytała podejrzanie.
-A nic tak pytam. Znasz ich imiona?- Zapytałam popijając mlekiem.
-Ten blondyn to Niall, loczek to Harry, w czarnych włosach Zayn, Liam to ten co siedzi obok Nialla a tamten to Louis. -Tak, to on się na mnie popatrzył. Przyjrzałam się wszystkim po kolei, wszyscy uśmiechnięci, zadowoleni. Sądzę, że ten Louis jest najprzystojniejs​zy.
Po skończonym posiłku udałyśmy się na kolejną lekcje. Był to WF. Szybko się przebrałam i poszłam na zbiórkę. Zobaczyłam jakąś inną klasę na końcu sali gimnastycznej. Od razu zapytałam Katy
-Oni mają z nami WF?.
-Tak. Zawsze w poniedziałki. To klasa 2F- odpowiedziała.
Kiedy ćwiczyliśmy spojrzałam w stronę tamtej klasy i zauważyłam tego blondyna co był na stołówce. Trochę dalej był loczek, o ile dobrze pamiętam to Harry. Później odnalazłam wszystkich z ich paczki. I Louisa. Wpatrywałam się w niego. Spodobał mi się. Jednak zaraz przestałam o nim myśleć i zaczęłam ćwiczyć. WF to była nasza ostatnia lekcja więc przebrana ruszyłam w stronę
Wyjścia ze szkoły.
Udałam się jeszcze do mojej szafki i zostawiłam tam strój gimnastyczny. Zamknęłam szafkę i kiedy spojrzałam obok stał tam Louis. Byłam w szoku.
-Jesteś tu nowa prawda? Jak Ci na imię?- Zapytał szeroko się uśmiechając.
-Emm... tak...jestem nowa... [T.I].
Chłopak uśmiechnął się jeszcze raz i powiedział
-Ja jestem Louis, może spotkalibyśmy się jutro po szkole żeby się lepiej poznać, co ty na to? Pasuje Ci o 15?.
-Jasne. To do jutra". -Powiedziałam trochę pewniej i wyszłam ze szkoły.
Po drodze analizowałam całą tą sytuację. Wróciłam do domu i zjadłam obiad. Po posiłku poszłam do pokoju odrobić lekcje, obejrzałam jakieś filmy w tv. O 20 poszłam się umyć, się 21:30 leżałam już w łóżku. Następnego dnia wstałam o 6.00.
Naszykowałam się do szkoły. Zjadłam śniadanie. Dziś ubrałam się nieco inaczej, bo miałam spotkać się z Louisem. Chciałam wyglądać ładnie.
7:30 wyszłam z domu. Standardowo w szkole byłam o 7:50. Podeszłam do swojej szafki i wzięłam potrzebne rzeczy, a niektóre schowałam. Dzisiaj wtorek więc pierwszy język angielski. Poszłam nieco szybszym krokiem pod salę, ale nagle wpadłam na kogoś. Był to On. Louis.
-Oj przepraszam. Zagapiłam się.- Powiedziałam zbierając swoje rzeczy z ziemi.
-Nic się nie stało, to moja wina. Nic Ci się nie stało?- Zapytał.
-Nie nic.- uśmiechnęłam się i wstałam.
-To... do zobaczenia o 15, pa.- szybkim ruchem mnie wyminął.
 Poszłam na lekcje. Miałam wielkiego banana na twarzy. Katy to zauważyła i spytała ci się stało, że się tak cieszę.
-Wpadłam na tego całego Louisa. No i tak w ogóle to się dzisiaj spotykamy po szkole.
-Co ty gadasz. Ty i Louis Tomlinson!?- Była w szoku.
 Ja w lekkim też, bo pierwszy raz usłyszałam jego nazwisko, ale nie dałam tego po sobie poznać i nadal się cieszyłam. -Tak. Opowiem Ci wszystko jutro.- odpowiedziałam po chwili.
Cały dzień w szkole był nieco fajny. Szybko lekcje mi zleciły. Wróciłam do domu o 14:20. No więc miałam czterdzieści minut to postanowiłam najpierw zjeść obiad. Zajęło mi to jakieś dziesięć minut. Weszłam na górę i poprawiłam lekko swój makijaż. W sumie to pomalowałam tylko rzęsy, bo tylko tego kosmetyku używam do twarzy. Poperfumowałam się i zeszłam na dół.
O 14:55 zauważyłam idącego Louisa za oknem. Więc ubrałam buty i napisałam karteczkę mamie powiadamiając, że wyszłam i nie wiem, o której wrócę. Otworzyłam drzwi i ujrzałam w nich Lou. Wyglądał bosko. Uśmiechnęłam się na jego widok i wyszłam. Zamknęłam drzwi na klucz oraz się z nim przywitałam.
Chodziliśmy po całym Doncasterze. Louis opowiedział mi trochę o sobie. Między innymi, że ma siostry, ma czwórkę najlepszych przyjaciół, bardzo lubi śpiewać. Opowiadał o swoim dzieciństwie aż do teraz. Ja też mu sporo powiedziałam o sobie.
Odprowadził mnie pod dom i pożegnał się. Tym razem mnie przytulił. Spodobało Mi się.
-Do jutra.- powiedziałam i wyszłam do środka.
Wróciłam o 18. Odrobiłam szybko lekcje, na szczęście nie miałam ich dużo. Później poszłam do mamy i opowiedziałam jej o całym spotkaniu.
Ucieszyła się, że znalazłam sobie już znajomych w tak szybkim czasie.
Po skończonej rozmowie poszłam coś zjeść i się umyć. Po tam wszystkim położyłam się spać.
Kolejny dzień spędziłam również dobrze. W szkole opowiedziałam Katy o moim spotkaniu z Louisem. Była szczęśliwa tak jak ja. Później spotkałam go na korytarzu i gadaliśmy. Zapoznał Mnie że swoimi przyjaciółmi z którymi siedzi na stołówce. Polubiłam ich. Kolejne dni były coraz lepsze. Ja i Katy zostałyśmy przyjaciółkami. Ufam jej bardzo. Mamy wiele wspólnego. Z Louisem też się zaprzyjaźniłam. Spotykaliśmy się bardzo często. 
Katy i przyjaciele Louisa też się poznali. W sumie to też moi przyjaciele. Wszyscy spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu. W szkole i też wychodziliśmy sobie gdzieś po lekcjach. Ta przeprowadzka była świetnym pomysłem. Jestem szczęśliwa, że mam tak wspaniałych przyjaciół.
KONIEC <3
______________________________________________________________________________________
Witajcie po tak długiej przerwie ;-o
Przepraszamy was, że imaginy dodajemy tak rzadko, ale sami wiecie- zaczęła się szkoła :-/
A wracając do Imagina to mam nadzieje, że Wam się podoba
OD RAZU MÓWIĘ, ŻE IMAGINY DODAWANE BĘDĄ TYLKO RAZ W TYGODNIU !!!!
+Zostawiajcie komentarze, bardzo prosimy :-*/Mrs.Cat

środa, 3 września 2014

Imagin z Louis'em +18

Na zegarku "19.05". Cały dzień zajmowałam się dziećmi Perrie i Zayn'a. Ale w sumie było fajnie, a oni przynajmniej trochę odpoczną. Ale i tak się cieszę, że jutro wracają. Tak sobie siedzę teraz na kanapie i myślę, ze bardziej zmęczona być nie mogę. Nagle do pokoju wszedł Louis. Matko, cieszę się, że jesteśmy małżeństwem.
-Kotku, położę dzieci spać, a ty już się zrelaksuj - powiedział
Po mimo, tego, że jesteśmy małżeństwem, często zachowujemy się jak para nastolatków. 
- Dziękuje - mówiąc to, cmoknełam go w kącik ust.
Lou wyszedł z pokoju a ja wziełam piżame i powędrowałam do łązienki, na długą kąpiel. Odkręciłam wodę, nalałam płynu, żeby była piana. PO czasie zaczełam się myć waniliowym żelem. Mhmm... Wyszłam z wanny a na zegarku "21.59".
Tak 2 godzinna kąpiel. Posmarowałam się balsamem, zmyłam resztki makijażu i ubrałam się. Szybko pobiegłam do sypialni, bo jedyne o czym marzę to poleżeć. Leżałam tak z pół godziny po czym zobaczyłam, że Lou poszedł do łazienki. Wyszedł po 10 minutach. Musiał to być "szybki prysznic". Podszedł do łóżka i powoli się położył. Leżałam do niego tyłem, na prawym boku. On objął mnie w tali, aż mi się tak milo zrobiło. Był blisko mnie, ucałował mój policzek, jeżdżąc po moim brzuchu, Odwróciłam się do niego przodem i popatrzyliśmy sobie w oczy. Delikatnie się przesunął i dałm mi buziaka w nos, w brodę, policzek i w usta. Pogłebiliśmy ten pełen uczuć pocałunek. Aż, w końcu Tommo złapał mnie za pośladek  i przegryzł moją wargę. Hahaha położył się na mnie. Zdjął moją koszulkę, widziałam te iskierki w oczach. Całował mnie po obojczykach, gdzie nie gdzie zostawiając malinki. Czułam się fantastycznie. Chłopach schodził coraz niżej, aż teraz dotarł do moich piersi. Zaczął ssać, przegryzać i kreślić na nich kształty. A mi robiło się coraz bardziej gorąco. Teraz ja przejełam kontrolę. Ściągnełam z niego jedyną odzież jaką na sobie miał, a mianowicie- bokserki. Złapałam jego kolege w ręce, jeździłam do góry i w dół. Również wziełam go do buzi. Wiedziałam, że dobrze robie bo słyszałam ciche jęki, wydobywające się ust mojego męża. Chyba nawet miał już dość, ale wyjełam go z buzi. Nie miałam na sobie już żadnej odzieży. Lou dotykał mnie po wewnętrznej stronie ud, aż w końcu włożył we mnie 3 palce.
- O matko - powiedziałam.
A on tylko łobuzersko się uśmiechnął. I znów skupił się na swojej robocie.
"On to tak wspaniale robi" -myślałam
- Podobało się? - usłyszałam
- Może być- zaśmiałam się
-To chcesz na ostro?
- A jak myślisz?
- Hahhaha okej.
Dał mi znak, że najpierw na "pieska". Więc wypiełam się do niego tyłem,a on złapał mnie za biodra i poruszał nami. Po jakiś minutach wyszedł ze mnie. Położył się a ja usiadłam na nim okrakiem. Wtedy we mnie wszedł. Zaczełam podskakiwać, nabralismy dobrego tempa. Zmieniliśmy pozycje. To ja leżałam pod nim. Był  stanowczy, pchał mocno i szybko. Zaczełam mówić jego imię. Strasznie dyszeliśmy i jęczeliśmy. Chyba zachowywaliśmy się dość głodno.. Cały czas mnie całował, namiętnie. Tłumił tym moje jęki. Nagle wymamrotał mi, że prawie dochodzi. W sumie to ja też dochodzę, Więc na trzy.
-raz, dwa, trzy- liczył Lou i się spuścił.
Zmęczony opadł na mnie, ale też byłam zmęczone więc położył się obok.
-Dzięki- powiedziałam
-Ja tobie dziękuje
Zaśmialiśmy się, patrzyłam na niego, dyszał wciąż.
- A może powtórka Tommo?
-Ty mi proponujesz?-zapytał zdziwiony
-Taaak!
-To rano. dobrze?
-a co nie dasz rady? Poza tym jutro rano nie będzie kiedy, poczekasz sobie.
Odwróciłam się tyłem a Louis się do mnie przytulił.
Rano obudziło mnie jego kichnięcie. Zaśmiałam się.
-No co? Nie śpisz już?-spytał, chyba lekko speszony
-Śpię- dałam mu buziaka w policzek
Szybko wstaliśmy, ubraliśmy się i poszliśmy do dzieci. Ku naszemu zaskoczeniu już nie spały. Zrbiliśmy śniadanie. POtem chwile pogadaliśmy i do drzwi ktoś zapukał. Lou otworzył, to Perrie i Zayn. Podeszli do Tiny i David'a a ja poszłam ogarnąć po sniadaniu i zaparzyć herbate.
Z kuchni usłyszałam taki dialog
-Jak się spało? - powiedział Zayn do Tiny
-Dobrze, tylko w nocy ciocia krzyczała trochę.
Myślałam że umre ze śmiechu.
- No ładnie, ładnie Louis. - to był głos Perri
Tomlinson chyba uslyszał mój śmiech bo krzyknął
-To ciebie było słychać więc się nie nabijaj XD
Podeszłam do nich i pocałowałam go, przytulając.
 KONIEC! ;-)

__________________________________________________________________________________________________

Czekam na komentarze i to tyle :-) :-*

~ Mrs.Food