-dobrze dziękuję- powiedziałem do pani przy recepcji, wcześniej się wypisując.
Będąc na zewnątrz budynku odblokowałem telefon na którym widniało "15 nieodebranych połączeń od [T.I]. ". Postanowiłem że oddzwonię do dziewczyny po 3 dniach bez jakiegokolwiek kontaktu ze mną. Nie minęły 2 sygnały a usłyszałem
-halo?
-Cześć...- powiedziałem niepewnie. Nie wiedziałem jak dziewczyna zareaguje.
-Niall do cholery! przez 3 dni nie dajesz oznak życia, chłopcy również nic nie wiedzą. Co z tobą?- zapytała zła ale słyszałem troskę w jej głosie.
-Byłem u -zacząłem, robiąc niedługa przerwę-babci.
-babci?- upewniła się.
-Tak, wiesz... dawno jej nie odwiedzałem.
-mhm. Okej-usłyszałem anielski głos który chyba już się uspokoił.
-Kochanie, wpadnie do ciebie później. Teraz muszę już kończyć. Pa. Kocham Cię- rozłączyłem się z ulgą.
Z początku myślałem że pójdę do domu, ale to wszystko mnie przerasta. Jestem zdołowany. Muszę się napić. Bar to odpowiednie miejsce, kilka kolejek mi nie zaszkodzi.
Usiadłem wtapiając swoje smutki w alkohol. Dość... starczy, pomyślałem po 1h czasu w tym miejscu. Czy byłem trzeźwy? Nie do końca. Ruszyłem do [T.I] z nadzieją że nie zauważy. Po drodze kopałem jakiś kamyk.
Znajdując się przy drzwiach mojej dziewczyny, zapukalem. Otworzyła mi, składając pocałunek na moich ustach. Jest taka słodka. Po krótkiej chwili oderwała się ode mnie i zaczął się temat że 'czuć ode mnie alkohol'. Miałem dość.
Obudziłem się koło dziewczyny w jej łóżku. Ona również nie spała. Cały dzień spedzilismy razem. Śniadanie, spacer, rozmowa, trochę wygłupów na które nie miałem ochoty, ale nie powiem jej "ej Sory wiesz co od jakiegoś czasu mam doła. A tak poza tym wracając do czasu to nie wiem ile mi go zostało".
Byłem więc zmuszony udawać. Teraz oglądaliśmy film
-Niall- powtórzyła kilka razy
-mhm?
-Co się dzieje, w ogóle mnie nie słuchasz, upiłeś się. Siedzisz przygnębiony, zapatrzony w ścianę.
-hah. No ten...odpłynąłem, przepraszam.-odpowiedziałem.
[T.I] przesunęła się do mnie, a ja objąłem ją ramieniem. Po skończonym filmie poszedłem do domu.
Do domu... nie do baru. Jak źle może jeszcze być? Nie spodziewałem się kolejnych wydarzeń. W sumie miałem przyjaciół, cudowną dziewczynę ale po prostu nie mogę przestać o tym myśleć.
Następnego dnia miałem jakieś badania. Lekarze martwią się o mnie i mówią że to będzie 'cud' jeśli dożyję więcej niż pół roku. Ale cuda się chyba zdarzają? Kurwa idąc do domu miałem ochotę pójść do [T.I.] i się z nią pieprzyć. Ale teraz muszę się jakoś ograniczać.
'Idę spać' pomyślałem będąc już w domu, siedząc na łóżku. Postanowiłem, że przy najbliższym spotkaniu wytłumaczę jej wszystko.
2 w nocy, słyszę pukanie do drzwi. 'Kurwa, serio' myślę. Otwieram drzwi a tam kto? [T.I] z podbitym okiem, siniakami i krwią.
-Matko boska. Co Ci? jezu. Ja pierdole [T.I]!-płakała a to było najgorsze, widzieć jak cierpi- wejdz szybko, kochanie...
Przytuliłem ją, potrzebowała tego. Usłyszałem jęknięcie, musi ją coś boleć. Mimo tego wyglądała pięknie. Długie, normalnie do pasa, spięte w kok blond włosy, krótka sukienka której koloru nie potrafię określić i pasujące do niej szpilki aż nie pasowały do tych załzawionych oczu. Pokierowałem ją do łazienki zaś sam szybko pobiegłem do mojego pokoju. Wziąłem czarne szorty i dużą bluzkę z logo jakiejś kapeli. Widzę ile bólu sprawia jej każdy ruch, więc chciałem ja wyręczać. Podszedłem do niej i pomogłem zdjąć sukienkę po czym ubrałem ja w przyniesione ubrania. Zamoczonym rzecznikiem zmyłem jej rozmazany makijaż. Gdy chciałem podejść do szafeczki z apteczką złapała moja dłoń i powiedziała
-dziękuję.
Posłałem jej życzliwy uśmiech. Wiem że wolała teraz siedzieć w ciszy więc milczałem. Obmyłem jej rany, nakleiłem plasterki i zaniosłem do kuchni nalewając wody do szklanek.
-No więc powiesz mi co się stało?-zapytałem stawiając wodę.
-Byłam z Jamie w klubie- odpowiedziała i sięgnęła po wodę
-okej, ale chyba sama się nie pobiłaś?
-Niall serio? no więc byliśmy w klubie ale Jamie dostała sms od mamy że musi wracać. No to sobie poszłyśmy, a że był to klub "remedies" czyli niedaleko od Ciebie, postanowiłam że powracam Ci dupe.
-No tak ale...
-nie przerywaj .Spokojnie. Będąc tak już w połowie drogi napadła na mnie dwójka dresów. Już jak ich zobaczyłam pomyślałam ' haha kurwa 2 dresy. Co to dla mnie' ja widzę we wszystkich ludziach nocą potencjalne zagrożenie. Ale oni zaczęli do mnie podchodzić i ten jeden przyparł mnie do ściany i zaczął całować, ale kopnęłam go w jaja. Najwyraźniej to ich musiało tak rozzłościć że postanowili mnie pobić. Już myślałam że będę udawała nie przytomną ale na szczęście rozległ się hałas innych facetów to pod ich nie uwagę biegłam jak najszybciej się da. I to w sumie tylko tyle. Ale boli mnie strasznie głowa, cholera. -przyniosę Ci tabletkę-oznajmilem- trzeba coś z tym zrobić, żeby się nie powtórzyło.
-Myślę, że więcej taka sytuacja nie będzie miała miejsca.
-Myśleć to ty sobie możesz, ale w międzyczasie ja będę dbał o twoje bezpieczeństwo.
-Yhym- jęknęła przytakująco ale nie wiem czy mnie słuchała
-Boli Cię głowa, co oni Ci zrobili tzn dokładniej?
-Horan serio? no w sumie walnęli mnie czymś i pięścią ale nie na tyle żebym zemdlała
-łatwo wkurwić człowieka. Nie dość że Cię pobił to się do Ciebie dobierał.
-Spokojnie kochanie, było minęło.
-Ja w ciebie nie wierzę. Zwykle żądna zemsty teraz chce dać spokój?
-chodźmy spać- odpowiedziała, a raczej powiedziała jakiekolwiek zdanie.
Wiem że miałem jej coś powiedzieć,ale tak teraz? niepotrzebnie ją martwić? zobaczę jutro.
Rano obudziłem się a [T.I.] leżała głową na mojej klacie, ja obejmowałem ją. Słodko spała, ale te siniaki... --huh?-Wydała z siebie- która godzina?
- 9.44" odpowiedziałem. [T.I] poszła do łazienki a ja jeszcze chwilę leżałem.
Nagle usłyszałem głośny huk. Szybko wstałem i pognałem zobaczyć co się stało. Posłałem pytające spojrzenie, patrząc jak dziewczyna jest na ziemi i jedną ręką trzyma się stołu.
-upadłam, w głowie mi się zakręciło.
-Może trzeba pojechać na jakieś ba...
-przestań, na prawdę- przerwała mi
Zjedliśmy wspólnie posiłek, spędzając czas razem. Teraz muszę jej to powiedzieć
-[T.I]- zrobiłem krótką przerwę- jest coś o czym muszę ci powiedzieć.
-No dalej śmiało. Nic mnie chyba nie zaskoczy- uśmiechnęła się jednym z tych flirciarskich uśmiechów.
-Nie byłbym taki pewny...wiesz swojego czasu gdy miałem problemy z kolanem i leżałem wtedy w szpitalu po tej operacji to zrobili mi dodatkowe badania- westchnąłem ciężko- mam raka, raka który pozwoli mi przeżyć maximum 6 miesięcy.
Milczała, wyglądała na skupioną. Jej wzrok onieśmielił mnie tak bardzo, że czułem wielką gule, której nie da się przełknąć.
-Operacje miałeś rok temu. Wiesz to od wtedy?
-Tak.
-Zawieź mnie do domu.
-Co?- zapytałem zszokowany.
-Zawieź mnie!
Już chciałem się odezwać ale nie pozwoliła mi na to. Wziąłem kluczyki do porshe i ruszyliśmy.
-Nie...nie spodziewałem się, że tak zareagujesz.
- A co mam ci powiedzieć? Że będzie dobrze? Szczerze, nie, nie będzie- to chyba pierwsza osoba, która powiedziała mi prawdę prosto w twarz- daj mi ochłonąć, muszę przemyśleć sobie rok kłamstw
-Właściwie to nie kłamstwa.
-ale ukrywanie prawdy, oj skarbie nie pogrążaj się.
Pod jej blokiem szybko wysiadła, a tuż przed klatką upadła. Wybiegłem z auta, to nieprawdopodobne, że aż 2 raz straciła chwilowo przytomność.
-Nic Ci nie jest? Zostanę z tobą.
-Nie Niall, idź już sobie.
Tak zrobiłem bo wiem, że i tak ona by wygrała.
***NASTĘPNY TYDZIEŃ***
Wszystko się ułożyło. Moja dziewczyna wszystko przemyślała, ja zresztą też. Tak minęły nam 2 miesiące, staraliśmy się je wykorzystać jak najlepiej. Teraz właśnie idę do mojej księżniczki. Po drodze kupiłem wielki bukiet kwiatów. Z towarzyszącą mi piosenką w słuchawkach szedłem zadowolony uśmiechając się do jej sąsiadów. Wchodzę po klatce. Wyciągnąłem klucze. Otworzyłem drzwi i melodyjnie powiedziałem:
-Witaj kochanie moje- zamykając drzwi odwróciłem się.
Zamarłem.
Kurwa zamarłem.
[T.I] leżała na ziemi nieprzytomna, koło jej głowy była krew. Sprawdziłem puls. ale do chuja i tak się nie znam. Wpisałem "999" i dzwonie. Dojechali po 5 minutach. Jeden facet podszedł do niej i uklęknął, sprawdził kilka rzeczy i powiedział to swojego kolegi
-nie żyje
Nawet nie wiem jak mam opisać co czuje, jakbym umarł w środku.
Moje życie diametralnie się zmieniło. Byłem przesłuchiwany z 2 razy. Tamci ludzie wyjaśnili mi to mówiąc, że po tamtym pobiciu coś było nie tak. Straciła przytomność, upadła, akurat na róg stołu, nikogo nie było a była potrzebna natychmiastowa pomoc. Wtedy może miała by jakiekolwiek szanse.
Pogrzeb był w jej mieście. Byli wszyscy. Jej rodzina, przyjaciele i chłopak, którego kochała.
***2 miesiące później***
Z tego co wtedy mówiła doktorka teraz mam max 2 miesiące życia. Ciekawe co powie mi dzisiaj. Tym razem przyszedłem z Louisem. Powiedziałem o wszystkim chłopakom.
-to była moja wina- zacząłem
-nie rozwijaj tematu, Niall to nie twoja wina- odparł Lou
-gdybym przyszedł może pół godziny wcześniej, albo zabrał ją na te cholerne badania.
-Pan Horan proszony do gabinetu- nagle powiedziała pielęgniarka
Po skończonych badaniach, lekarka z niedowierzaniem patrzyła na wyniki
-To zaskakujące. Ma pan życiowe szczęście, na razie rak 'zamilkł'. Jakby pan w 80% wyzdrowiał- powiedziała a mnie zamurowało.
Teraz gdy śmierć byłaby dla mnie ucieczką to jej nie będzie? Hah i niby 'mam wielkie życiowe szczęscie' hmm ciekawe.
-dziękuje, do widzenia- uniosłem brwi i wyszedłem
Lou czekający na korytarzu posyłał mi pytające spojrzenie, wszystko mu powiedziałem, a on popatrzył na mnie jak na głupka.
Musiałem dalej żyć. Ale bez niej. Bez nas. Moje życie wygląda teraz jak jedno wielkie NIC. Harry przedstawił mi już z 3 dziewczyny i za każdym razem myślał, że coś wyjdzie. Może kiedyś, ale na pewno nie teraz. Teraz skupiłem się na muzyce.
Okropne jest to, że kiedy tracisz osobę, która kochasz, która kocha ciebie, nie wiesz co ze sobą zrobić.
Wcześniej układałeś przeróżne plany na przyszłość a teraz nawet nie chcesz wiedzieć co będzie jutro. Umiera cząstka ciebie, jesteś nikim. Nie czujesz, że żyjesz. Nie płaczesz, po pewnym czasie nic już nie czujesz. Zatracasz się. Nikomu bym nie życzył takiego losu.
Teraz to właśnie muzyka zabiera mnie w inny świat, nie zawsze jest wesoło, ale to bez znaczenia, jest lepiej.
***2 lata później***
Odbył się pogrzeb Nialla. Rak powrócił, nic nie dało się zrobić. Zespół, w którym grał zrobił sobie krótką przerwę. Wszyscy mocno odczuli jego strate.
_________________________________________________________________________________
Specjalnie na prośbę jednej z askowiczów.
za 5 komentarzy będzie nowy rozdział!!
/ Mrs.Food